niedziela, 9 kwietnia 2017

CZYTELNICZE PODSUMOWANIE MARCA



Czy ktoś mógłby sprawić, żeby czas biegł choć trochę wolniej? Kolejny miesiąc za nami, pora na kolejne podsumowanie miesiąca, a dopiero co pisałam poprzednie. Nieważne. Jeszcze dodaję je z małym opóźnieniem, bo większość mojego wolnego czasu zniknęła.


Książki, które widzice na zdjęciu obok, co chyba oczywiste, to pozycje przeczytane przeze mnie w marcu. Drugi miesiąc z rzędu ilość przeczytanych przeze mnie książek wynosi 5. Pominę fakt, że "Pierwszą żonę" skończyłam wczoraj. Jakie to książki? I jaka jest moja opinia na ich temat?


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Firma John Grisham
★★★★★★★★☆☆

Firma jest chyba najbardziej znanym i kolejnym w moim zbiorze przeczytanych thrillerem prawniczym Johna Grishama. Zgaduję, że wiecie, że mam słabość do jego książek. Mają one w sobie to coś, co sprawia, że nie mogę i nie chcę przerywać ich czytania. One czytają się wręcz same.

Tym razem miałam do czynienia z historią młodego adwokata, który skuszony obietnicami o dużych pieniądzach, nowym samochodzie i idealnym domu na koszt pracodawcy oraz wizją idealnego życia przyjmuje pracę w jednej z kancelarii w Memphis. Niestety wkrótce odkrywa, że ma do czynienia z mafią, a FBI chce go wykorzystać jako wtyczkę w zamian za ochronę i pieniądze. Czy zdecyduje się na taki układ i jak ta decyzja wpłynie na jego życie? Tego wam nie powiem, musicie przekonać się sami.

Fabuła tej książki, jak każdej innej Grishama, rozwija się powoli, co buduje odpowiedni klimat. Sam pomysł jak i jego realizacja jak najbardziej przypadły mi do gustu. Bohaterzy nie są nudni i każdy z nich jest na swój sposób charakterystyczny. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to mało spektakularne zakończenie, któremu brak elementu zaskoczenia. Podczas, gdy od samego początku wszystko dzieje się dość powoli, przez co z chęcią przewracałam kolejne kartki, żeby sprawdzić jak rozwinie się sytuacja, tak na ostatnich stronach działo się trochę za dużo, wszystko poszło szybko i brakowało mi szczegółów, jakby autor chciał jak najszybciej skończyć książkę.

Mimo tej wpadki, jestem na TAK i polecam ją każdemu, ale zaznaczam, że nie jest to moja ulubiona książka Grishama.

***

Milion cudownych listów Jodi Ann Bickley

Dopóki nie zaczęłam jej czytać, nie zorientowałam się, że bohaterka książki i autorka to ta sama osoba, przez co nieświadomie sięgnęłam po autobiografię, które dość rzadko czytam. Nie żałuję, że tak się stało.

Jodi Ann jest zwykłą dziewczyną z Birmingham. Nigdy nie była idealna, co sama potwierdza. W dzieciństwie i wczesnej młodości zmagała się z wieloma problemami. Jak każdy z nas, jest tylko człowiekiem. Jednak każdy z nas jest wyjątkowy, o czym również nam przypomina.

Latem 2011, kiedy dopisywało jej szczęście, odnosiła sukcesy i z nadzieją patrzyła w przyszłość, przez niewinne ugryzienie kleszcza zachorowała na zapalenie mózgu, co spowodowało u niej bezwład prawej części ciała. Choć było jej ciężko, a do głowy przychodziły jej najgorsze myśli, nie poddała się. Zdecydowała wykorzystać swój czas na coś dobrego, wpadła na pomysł projektu Milion Cudownych Listów, założyła stronę internetową i zachęcała wszystkich, którym dokuczał mniejszy lub większy problem, aby do niej napisali. Odzew przeszedł jej najśmielsze oczekiwania, a tysiące osób, otrzymało od Jodi pokrzepiający list.

Nie jestem w stanie ocenić tej książki tak, jak pierwszej lepszej powieści. Mamy tu do czynienia z prawdziwą historią. Czytając ją nie raz się uśmiechałam, zdarzyło mi się, że miałam ochotę płakać, ale też dużo zrozumiałam. Po jej przeczytaniu, ogarnęło mnie uczucie, że czas zmienić coś w swoim życiu. Myślę, że każdy powinien ją przeczytać i przemyśleć ją na swój sposób.

***

Kot Bob i ja James Bowen

Przyznam szczerze, że mogłabym się nie natnąć na tą książkę, gdyby nie film, którego zapowiedź zobaczyłam w telewizji. Znalazłam ją podczas wizyty w bibliotece i pomyślałam "czemu nie?". Tak więc to przypadek zadecydował, że ją przeczytałam.

Myślę, że spokojnie można ją zaliczyć do autobiografii (to już druga w tym miesiącu, a ja przecież ich nie czytam, haha! ;D). Jest to historia Jamesa Bowena, któremu, bądźmy szczerzy, się w życiu nie udało. Był na dnie,  nie miał pracy, leczył się z uzależnienia od narkotyków, kiedy znalazł skulonego na wycieraczce rudzielca. Mimo wątpliwości postanowił się nim zaopiekować, zyskując tym samym najlepszego przyjaciela. James i Bob stali się nierozłączni. Razem radzili sobie z problemami, wspólnie zarabiali na życie, wspierali się nawzajem. Bob rozkochał w sobie większość osób, którzy mieli okazję go poznać, szybko stał się ich ulubieńcem do rozpieszczania. A dziś jest prawdziwą gwiazdą.

Książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Oczywiście polubiłam Boba. Wiedziałam, że koty są inteligentne, ale nie aż tak. Jako miłośniczka kotów i posiadaczka trzech tych futrzanych stworzeń, jestem oczarowana. Jeszcze bardziej kocham swoje koty, naprawdę ;) Polecam, nie tylko kociarzom! 

***

 Niebiezpieczne kłamstwa Becca Fitzpatrick
★★★★★☆☆☆☆☆

Chodzicie do biblioteki? Jeśli tak, czy zdarza wam się wypożyczyć książkę, bo widzieliście ją często na bookstagramie czy blogach, nie wiedząc do końca, o czym ona jest? Mi się to przytrafiło ostatnio i właśnie wtedy wpadły mi w ręce "Niebezpieczne kłamstwa". Przyznaję, że mam z tą książką problem. Zazwyczaj po skończeniu książki potrafię określić czy mi się podobała czy nie, na ile gwiazdek mogłabym ją ocenić oraz czy będę o niej długo pamiętać czy nie. W przypadku "Niebezpiecznych kłamstw" było inaczej i musiałam się dłużej zastanowić nad oceną.

Po pierwsze, nie tego się spodziewałam. No bo mając w opisie książki napisane: "(...) Teraz w moim życiu pojawił się ktoś inny – czy mogę mu zaufać? Coraz trudniej jest mi ukrywać uczucia. Coraz trudniej jest też kłamać… Im bardziej czuję się bezpieczna, tym większe grozi mi niebezpieczeństwo" nastawiam się na coś tajemniczego, emocjonującego, może trochę kryminalnego i tu się rozczarowałam. Mi to bardziej przypominało historię wakacyjnego romansu, tylko że główna bohaterka - Estella, była objętem ochrony świadków i bardzo długo ukrywała przed swoim chłopakiem prawdziwą tożsamość. Po drugie, przez pierwsze nieco ponad 100 stron miałam ochotę rzucać tą książką o ścianę. Ewentualnie udusić główną bohaterkę, tak strasznie mnie irytowała, potem się do niej przyzwyczaiłam. Po trzecie, całość jest nijaka i nudna. Oderwanie się od lektury nie było dla mnie problemem, a powrót do niej nie wywoływał u mnie większej radości.

Wiecie co, a właściwie kto, podobał mi się najbardziej w tej książce? Chet! Chcę mieć własnego Cheta. Został on dopisany do listy moich książkowych chłopaków. Nie mogłam się tylko pogodzić z tym, że taki fajny facet zainteresował się kimś takim jak Stella, ale już tylko mój problem.

Ogólnie książka bardzo zła nie jest. Widziałam, że sporo osób się nią zachwyca i ja to rozumiem,
każdy lubi coś innego. Myślę, że fanom młodzieżówek może się ona spodobać. Niestety ja jestem zawiedziona.

***

Pierwsza żona Erica Spindler
★★★★★☆☆☆☆☆

To było moje trzecie spotkanie z twórczością tej autorki i niestety najmniej udane. Dwie poprzednie książki dosłownie pochłonęłam, czując, że muszę jak najszybciej poznać zakończenie. Tę z kolei czytałam bardzo długo jak na mnie, bo chyba aż dwa tygodnie, co już jest podejrzane.

Zacznijmy od tego, że książka miała być oczywiście świetnym thrillerem. No, dreszczy przy jej czytaniu to ja nie miałam. Po drugie, zaczęła się ona jak tandetny romans, co było raczej średnim pomysłem, bo zamiast zaciekawić, mnie to odpychało.

Wszystko kręci się wokół tego, że Bailey, główna bohaterka, jedzie na Karaiby, żeby dojść do siebie po śmierci matki. Tam poznaje zabójczo przystojnego Logana, który oznajmia jej, że są sobie przeznaczeni. Oczywiście się  w nim zakochuje i (uwaga!) po bodajże dwóch tygodniach znajomości zaręczają się, a zaraz potem biorą ślub. Razem wracają z wakacji i z marszu Bailey wprowadza się do domu swojego męża, znajdującego się na rodzinnej farmie. Tam siostra Logana oraz jego najbliżsi współpracownicy odnoszą się do niej z dystansem. Później Bailey dowiaduje się, że jest łudząco podobna do zaginionej pierwszej żony Logana. Jeszcze bardziej niepokoi ją fakt o kilku innych przypadkach tajemniczych zaginięć młodych kobiet.

Niby opis brzmi fajnie. Spodziewałam się czegoś tajemniczego, wciągającej fabuły, wartkiej akcji, ciekawych wątków i zaskakującego zakończenia. Tym czasem było raczej nudnawo, a żaden z bohaterów nie zasłużył specjalnie na moją sympatię. Faktycznie, zaskoczyło mnie kto stał za sprawą zaginięć, ale może to dlatego, że po pewnym czasie czytałam tą książkę trochę na siłę i nie chciało mi się myśleć i wskazywać podejrzanych. W każdym razie tragedii nie było. Są gorsze książki. Lepsze oczywiście też.


A wy ile książek przeczytaliście w marcu? Jakie i czy podobały wam się? Dajcie znać w komentarzach! ;)

Druga sprawa, zaczynam rozważać porzucenie takiej formy podsumowań, żeby nie opisywać wszystkich książek w jednym poście, a poświęcać im osobne. Oczywiście nie zdecyduję się na to, jeśli uznacie, że wolicie długie podsumowania od nibyrecenzji. Napiszcie w komentarzu co wam bardziej odpowiada :))

Miłego dnia xx
M.

2 komentarze:

  1. Chciałabym przeczytać Kot Bob i ja <3 . A co do książki "niebezpieczne kłamstwa" to ja również spodziewałam się czegoś lepszego :)
    Gratuluję wyniku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety także zawiodłam się na 'Niebezpiecznych kłamstwach', podobnie jak ty spodziewałam się czegoś bardziej emocjonującego, tymczasem dostałam niczym nie wyróżniającą się młodzieżówkę w dodatku z głównym wątkiem romantycznym... I cieszę się, że wypożyczyłam ją z biblioteki.
    pomiedzyrozdzialami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń