sobota, 22 kwietnia 2017

GREYWALKER | KAT RICHARDSON


Tytuł: Greywalker (org. Greywalker)
Autor: Kat Richardson
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Gatunek: thriller / sensacja / kryminał



Zacznę brutalnie - Greywalker to kolejna książka, którą skończyłam tylko dlatego, że taki mam nawyk. Nie lubię nie kończyć książek, bo zawsze liczę na nagłe rozwinięcie, przełom albo chociaż dobre zakończenie. Czytałam ją z dużą przerwą. Kiedy wzięłam ją do ręki po raz pierwszy, przeczytałam jakieś sto stron. Strasznie mnie to zmęczyło. Odłożyłam ją z myślą, że przeczytam sobie coś innego i potem do niej wrócę. Skończyło się na tym, że przeczytałam trzy inne książki, a powrót do Greywalker wciąż nie wywoływał u mnie wielkiego entuzjazmu. No ale, koniec końców, przebrnęłam.

Nie jest to popularna książka. Stanowi pierwszą część cyklu, składającego się z bodajże ośmiu tomów, z czego tylko Greywalker został wydany w Polsce (mam nadzieję, że niczego nie pomieszałam). Z tyłu na okładce znajdziemy takie oto zachęcające do przeczytania dwa zdania: Świetnie skrojona bohaterka, uderzeniowa dawka grozy i humoru. Łykasz jednym haustem! Pewnie zastanawiacie się, czy się z tym zgadzam. Cóż, moja odpowiedź brzmi NIE. Tak samo ze stwierdzeniem, że jest to porywający mix thrillera i powieści detektywistycznej.





Prywatna detektyw Harper Blaine zostaje brutalnie napadnięta w wyniku czego zostaje ciężko ranna. Na dwie minuty zapada w śmierć kliniczą, po czym budzi się jako Chodząca w Szarości - widzi Szarą Mgłę, istniejącą między światem żywych i istot nadprzyrodzonych. Ze Sferą Szarości pomagają jej się "zaprzyjaźnić" Mara i Ben Danzingerowie, którzy, jak to ujął jej lekarz, zetknęli się z czymś podobnym.

W tym samym czasie Blaine prowadzi dwie sprawy: poszukuje młodego chłopaka, Camerona, na zlecenie jego matki, a także próbuje odszukać stare domowe organy, do czego nakłania ją Siergiejew. Czy jej się to uda? Tego wam nie zdradzę, gdybyście kiedyś zdecydowali się tę książkę przeczytać, mimo że wam to odradzam. Powiem wam jedynie, że sprawy idą w dość niespodziewanym kierunku i to nie w sensie pozytywnym.




Przejdźmy do oceny. Główna bohaterka jest irytująca, płaczliwa... po prostu głupia. Takiej pani detektyw nie powierzyłabym żadnej sprawy. W pakiecie otrzymujemy wielu innych bohaterów, którzy również dobrze przedstawieni nie są (w tym wampira Edwarda.. rozumiecie?). Bądźmy szczerzy, nie da się tam lubić kogokolwiek.

Jeśli chodzi o fabułę, pff.... pani Richardson miała nawet nie najgorszy pomysł na książkę, problem w tym, że jego realizacja jest koszmarna. Nawet jak na książkę z wątkiem fantastycznym, niektóre sytuacje są tak nieprawdopodbne, że aż śmieszne. Bardzo przeszkadzało mi też to, że sceny zmieniały się jedna na drugą w ekspresowym tempie, co najbardziej daje się we znaki przez pierwsze ponad sto stron. Przysięgam, że można zwariować. Nie ma żadnych szczegółów.

Wciąż bawi mnie też to, jak wśród bezsensownych dialogów, przeróżnych błędów, od interpunkcyjnych po stylistyczne, można znaleźć niemalże poetyckie opisy. Zupełnie tak, jakby autorka wiedziała, że pisze bez sensu, więc dla uratowania książki, wcisnęła tu i ówdzie bardzo obrazowe opisy dymu papierosowego albo promieni słonecznych. Totalna kicha. Dodam jeszcze, że opisy przebywania głównej bohaterki między Szarością a światem realistycznym są dość chaotyczne, przez co nie zrozumiałam z nich prawie nic.

Mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że im bliżej końca, tym mniej bezsensowne to było. Chociaż może po prostu przywyczaiłam się już do tego, jaka ta książka jest durna i te głupoty wydawały mi się całkiem normalne... Samo zakończenie oczywiście było nudne, bez żadnego efektu wow!, nie zachęcające do sięgnięcia po kolejne części (których i tak nie ma w polskiej wersji).

Czy ta książka ma chociaż jedną zaletę? Tak. Okładka prezentuje się całkiem nieźle. To tyle. A no i jest jeszcze Chaos, fretka należąca do pani detektyw, sympatyczne stworzenie.




Szczerze mówiąc, nie polecam wam tej książki. Nawet fanom thrillerów, powieści detektywistycznych albo historii o wampirach, duchach i innych isotach nadprzyrodzonych. Serio, dajcie sobie spokój i znajdźcie sobie coś lepszego do czytania. 

Moja ocena:  3/10





3 komentarze:

  1. Nigdy nie zwracałam uwagi na te książkę i chyba słusznie. :) Skoro twoja recenzja tyle o niej mówi niech tak zostanie, że nadal nie będę zwracać na nią uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy sie nie spotkałam z ta autorka czy książka i po Twojej recenzji wiem ze nie mam na to ochoty. Nie lubię głupich bohaterów i w przeciwieństwie do Ciebie nie mam problemu z odłożeniem książki po kilku stronach. Jednak Twój blog mi sie podoba. Dodaje do obserwowanych i zapraszam do mnie
    Pozdrawiam

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń
  3. Irytujące i głupie bohaterki to chyba najgorsze co może przytrafić się książce! Też nie potrafię zostawić niedoczytanej książki, a kiedy kończę podobne "dzieła" rzucam to w kąt, żeby więcej nie oglądać ;) Dzięki za ostrzeżenie, pozdrawiam :*

    http://ksiazkaibestia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń